NIE WYSTARCZY URODZIĆ SIĘ CHŁOPCEM BY BYĆ MĘŻCZYZNĄ

he-man-2063756 1920Kiedyś ktoś pięknie to ujął – zmierzch Bogów..
Kim był kiedyś a kim jest teraz? Kiedyś był rycerzem i zdobywcą, panem, władcą i obrońcą. Im dalej posuwa się epoka tym bardziej on jest jednostką zabieganą za pieniądzem by zapewnić byt rodzinie. Dziś niejednokrotnie i niejeden mężczyzna sam siebie pyta: kim jestem? I szuka swego miejsca u boku wyemancypowanych kobiet. W pracy robi to co kobieta, w domu też. Jest jej partnerem w zarządzaniu firmą i w łóżku. Ma być silny i stanowczy a zarazem czuły i opiekuńczy. Skrzyżowanie byka i nimfy, komandosa i siostry miłosierdzia.
Świat zachodni – bo tam widać największe przekształcenia w tej i nie tylko tej dziedzinie – przechodzi od około stulecia poważny kryzys męskości.
Kiedyś mężczyzna to skojarzenie króla i korony a męskość to esencja człowieczeństwa.
Kiedyś wyłącznie mężczyzna mógł mieć związek z tym co najlepsze i najważniejsze: z prawdą jako filozof, z pięknem jako artysta, z dobrem i moralnością jako kapłan.
Kobietę uważano za niezdolną do niczego ważnego: ani do techniki, ani do sfery duchowej, ani do abstrakcji. Nie jej domeną było badanie tajemnic wszechświata czy tworzenie wiekopomnych arcydzieł. Nie można było polegać na moralności ani stałości kobiet, gdyż z powodu swej zmysłowości i cielesności miały podobno zagrażać wszelkiemu racjonalnemu porządkowi.


Jeśli domeną mężczyzn były takie przymioty jak siła, agresja, dominacja, aktywność, inteligencja, niezależność to kobiety z kolei były postrzegane jako słabe, niesamodzielne, nadmiernie uczuciowe. Miała być posłuszna mężowi i całkowicie zależna od jego opinii.
Mniej więcej pół wieku temu na tym stalowo kryształowym portrecie mężczyzny zaczęły pojawiać się rysy. Okazało się, że męskość jest przereklamowana i być mężczyzną wcale nie jest łatwo ani przyjemnie. Skutkiem przyjmowania przez mężczyzn tradycyjnej roli rodzajowej opartej na nakazie siły, niezależności, rywalizacji i alienowania się od świata własnych przeżyć, jest zjawisko które pokazuje się coraz szerzej jako spadek kondycji zdrowotnej mężczyzn. Choroby serca, nadciśnienie, choroba wrzodowa, cukrzyca, alkoholizm. Do tego dodajemy wzrost zachorowań na depresję.
Okazuje się, że w naszych czasach główny problem męskości polega na tym, że nie bardzo wiadomo, co znaczy być mężczyzną.
Klasyczne imperatywy męskości to:
Mężczyzna pod żadnym pozorem nie może być zniewieściały,
Mężczyzna musi być kimś ważnym, silnym, wpływowym,
Mężczyzna musi być niezależny i silny.
Te wskaźniki powodują, że powinien on być skrzyżowaniem Władimira Putina, Billa Gatesa i Dżingis-Chana.
Niektórym wydaje się, że lekarstwem na występujące poczucie zagrożenia jest ostentacyjne pokazywanie swej rzekomej super męskości.
„ wielu mężczyzn nie ma życia, zamiast niego jest tylko wielkie udawanie. Kiedy mężczyzna jest głęboko nieszczęśliwy, potwornie zaniepokojony, zupełnie samotny lub zdezorientowany, często udaje, że jest na odwrót, aby nikt tego nie zauważył.." („Męskość" Steve Biddulph).

Przyglądając się mężczyznom nie tylko z punktu odniesienia gabinetu psychoterapeuty, zauważa się że problem jaki pokazują dotyczy stanowczości.
Wielu z nich przeżywa dylematy związane z niemożnością podjęcia decyzji. To wpływ nowych czasów i wzorców.
Kiedyś mężczyzna wkraczał na konkretną drogę życiową. Była dla niego przeznaczona, określona, przez warunki życia, warstwę społeczną, oczekiwania rodziców. Tą drogą podążał.
Współcześni mężczyźni nie mają jednej drogi, dlatego sami muszą odkryć kim są, dokąd chcą pójść, co chcą robić w życiu a co powinni. Zgłaszają się do psychoterapeutów i pytają – nie o istotę męskości, bo to nie przychodzi im do głowy – ale co mają robić? Czy więcej pracować i więcej zarabiać ale tracić to co ważne w życiu w danym momencie, czyli dorastanie dzieci, własną radość z życia; czy nieco mniej pracować ale więcej być z nimi, ale w konsekwencji być słabszym, nie zarobić na nowy dom na obrzeżach miasta, na nowy motor jaki właśnie kupił sobie kolega, na nowy samochód dla żony; a co jeśli wymagająca żona nagle go odrzuci?
Są też inne dylematy, wydawało by się, że nie powinny istnieć a jednak..:
Żona czy kochanka? Odejść do kochanki czy zostać z żoną? Kiedyś takie związki trwały latami, ale mężczyzna umiał uznać, że tak chce, decydował się na obie i ponosił tego koszty, musiał sobie i mentalnie i finansowo z tym wszystkim poradzić. W tej chwili nie potrafi sobie odpowiedzieć na pytanie: wybieram życie z żoną i rezygnuję z kochanki albo idę do kochanki, bo widzę, że nie jestem szczęśliwy w małżeństwie; albo jestem w stanie ponosić koszty obu związków.
Wahanie może ciągnąć się latami...a życie płynie.
Jako odrębna płeć mężczyzna przestaje mieć ostre kontury, przestaje się wyodrębniać. Ma żel na głowie i kolczyk w uchu, narcystycznie dba o ciało stosując wyszukane diety i obserwując muskuły w lustrze na siłowni. A nawet gdy wie kim jest i czego chce, to często obawia się być sobą.
Na terapię trafiają w stanie kompletnego psychologicznego zagubienia. Nie akceptują swojej męskości, są wyczerpani. W trakcie pracy dokonują różnych odkryć ważnych dla siebie, budujących i wzmacniających „ja". Mężczyźni odkrywają swoje cnoty, czyli wartości stanowiące punkt oparcia w ich dalszym życiu.

WRÓĆ