Czy wystarczy urodzić się dziewczynką by być kobietą ? Kim jest kobieta we współczesnych czasach?.

Na podstawie pracy, obserwacji i zwykłych relacji międzyludzkich pojawiają się trzy główne aspekty składające się na analizę tego wątku.
Kobiety borykają się ze swoją niedojrzałością, ze swoją seksualnością i z przerostem, zmultiplikowaniem ról w jakich muszą się odnajdywać.
Spróbuję podzielić tę wypowiedź na te trzy wątki.

wonder-woman-533663 1280

- niedojrzałość
Może warto najpierw pomyśleć i odpowiedzieć sobie jak rozumiemy definicję dojrzałości....
Zapewne będą elementy rozłączne w myśleniu, takie indywidualne dla każdej kobiety, każdego mężczyzny – bo ich również ciekawi kobieta; jednak dojrzałość czymś określonym się charakteryzuje:

Osoba dojrzała ma zbudowaną swoją tożsamość, zna hierarchię swoich wartości, wie jakiej jest płci i co się za tym kryje, wie jakie ma zadania w życiu do wykonania i wykonuje je z odpowiedzialnością. Dojrzałość to istniejąca wewnątrz harmonia między emocjami, popędami i intelektem. To świadomość, że doba ma tylko 24 godziny więc trzeba tak gospodarować czasem i sobą by wszystkie powyższe sfery otrzymały zaspokojenie. Dojrzałość to umiejętność poruszania się i rozpoznawania czym jest rzeczywistość a czym marzenia. Dojrzałość to umiejętność dawania sobie i innym prawa do popełniania błędów – ale też wyciągania wniosków z nich. Dojrzałość to umiejętność bezinteresownego dawania i brania.
Dojrzałość to odpowiedzialność i odwaga do bycia sobą!

Można by powiedzieć, ze w takim razie niedojrzałość jest drugą stroną tego co powyżej; ale to nie takie proste. Niedojrzałość z czegoś wynika, nie jest zjawiskiem samym w sobie. Niedojrzałość kobiety ma swój początek od kontaktu ze swoją matką, od domu.
Dom rodzinny wyposaża dziecko. Wypuszcza go w świat z wielką walizką doświadczeń i siły; z miłością rodzicielską dająca oparcie, z wiarą w to dziecko, z poczuciem tożsamości, bezpieczeństwa, wiedzą o normach i zasadach panujących w otaczającej rzeczywistości, z wewnętrzną odwagą.
Kobieta matka skrzywdzona przez mężczyznę, zawiedziona na nim będzie wychowywała swoją córkę w nurcie myślenia, że mężczyzna jest złem, jemu się nie ufa, mężczyzna będzie kimś uprzedmiotowionym, dla niej jego osoba, jego emocje, jego życie nie będą niczym interesującym i wartościowym. Czasem córka jest przeciągnięta przez matkę na stronę przeciwko ojcu, zwyczajnie wykorzystana. Córka ta później łącząc się z jakimś mężczyzną będzie żyła wg. nie pisanej biblii swojej matki. Powieli pewien znany jej schemat. Nigdy nie pozna szczęścia i nie umożliwi poznania go – już - swojej córce, nawet jeśli trafi na dobrego kochającego mężczyznę. Brak miłości w związku rodzicielskim jest kluczowym czynnikiem zaburzającym rozwój. Dlaczego to tak ważne u kobiety? Kobieca natura jest psychicznie i genetycznie przygotowana do generowania uczucia. Zaburzenie tego procesu skrzywia psychikę kobiety nieraz w sposób nieodwracalny. Kobieta może nauczyć mężczyznę wielu rzeczy i to tak naprawdę do jego ostatnich dni. Mężczyzna zawsze będzie chłonny miłości i opieki. Jeśli kobieta ma uszkodzoną tę część swojego jestestwa nie jest w stanie pomóc ani sobie ani pokazać miłości komukolwiek. Brak miłości, brak szacunku oraz nienawiść w domu rodzinnym jest patologią i dysfunkcją. Nie bieda czy ubóstwo.
Człowiek nie jest opakowaniem. Jest zawartością. Dlatego gdy zmienia się forma czyli zewnętrzne elementy życia – zawartość wciąż pozostaje taka sama. Nie ma możliwości dojrzewania wzbogacania się.
Niewykształcone pokłady emocjonalne kobiety nie będą w stanie ani przyjąć ani zrozumieć świata mężczyzny. Kobieta niedojrzała jest zalękniona, boi się otaczającego świata i męskiego i żeńskiego. Nie będzie próbowała zrozumieć innego człowieka, nie będzie nim zainteresowana, nie będzie go słuchała i rozpoznawała jego potrzeb. Brak męskiego autorytetu w życiu, który pokazał by tej kobiecie że mężczyzna jest istotą czującą, myślącą, potrzebną, pomocną, uniemożliwia przeżywanie życia w sposób dojrzały. Braki emocjonalne są zamieniane w pieniądz. On jest kontrolowany i daje poczucie bezpieczeństwa.
Kiedyś kobieta była uzależniona od mężczyzny, czy to materialnie czy społecznie. Dziś kobieta pracuje, potrafi się sama utrzymać. Czasem wchodzi w męski nieznany i znienawidzony świat i tam próbuje się odnaleźć z większą lub mniejszą skutecznością.
Niedojrzałe kobiety łączą się z niedojrzałymi mężczyznami. Matkują im a oni stają się rycerzami tych słabych. Problem destrukcyjności jest odkrywany zazwyczaj po czasie i może trwać wypalając obie strony, chyba że jedno z nich dojrzeje, zacznie szukać siebie a gdy odnajdzie odejdzie.
Świadomość istnienia problemu nie ma jeszcze działania leczącego. Leczące jest działanie. Trwając razem będą wspierać się wzajemnie w tym co niedojrzałe i słabe tworząc związek ale nie rozwojowy.

- seksualność
Trudności czy niepowodzenia w sferze seksualności mają zazwyczaj złożoną genezę. Wpływają na nie czynniki biologiczne, zwyczajnie spowodowane zaburzeniami w funkcjonowaniu organizmu, społeczne – czyli sposób wychowania – ten element bardzo ściśle współpracuje z opracowanym wątkiem powyżej – religijne, światopoglądowe, środowiskowe oraz najważniejsze, psychiczne – czyli widzenie siebie, własna tożsamość, lęki. W tej grupie znajdują się również relacje z partnerem, które to są pochodną problemów z niedojrzałością.
Wiele przyczyn problemów związanych z seksualnością leży poza tą sferą. Włącza się tutaj cały bagaż, cała walizka jaką kobieta otrzymała w posagu. Brak ojca czyli męża matki lub jego nieszanowanie, brak więzi uczuciowej z ojcem czyli nieudane małżeństwo rodziców, dominacja matki, lub symbiotyczny związek z jednym z rodziców czy to matką negującą ojca czy ojcem.. Wszystkie te elementy uniemożliwiają kobiecie osiągnięcie autonomii psychicznej niezbędnej do tworzenia dojrzałej relacji uczuciowej z partnerem seksualnym. Zostaje zaburzona identyfikacja z rolami seksualnymi skutkująca negatywnymi postawami wobec siebie, mężczyzny i własnej seksualności a także nadmierną samokontrolą uczuć i kompleksami. A potem już dochodzi brak porozumienia między partnerami, brak poczucia własnej wartości jako kobiety, człowieka, niemożność rozmowy o potrzebach wynikająca z braku wiedzy o takowych... za to nakładające się na siebie urazy, pretensje, zmęczenie, stres..
Obniżeniu potrzeb seksualnych towarzyszy obniżenie nastroju i dynamiki życiowej. Wyraźny do zaobserwowania staje się pesymizm, negatywny odbiór świata zewnętrznego a kobieta w konsekwencji coraz bardziej oddala się od mężczyzny. W końcu oboje czują niechęć do wzajemnych kontaktów.
Kobieta ze swoją niedojrzałością, chwiejnością uczuciową, agresywnością, impulsywnością, tłumieniem uczuć, kompleksami wykorzystuje mocno system kontroli, także w sferze intymnej. Jest niemalże niewolniczką rygorystycznego systemu moralnego; wszystko musi być bardzo racjonalne, przemyślane drobiazgowo, nie może być spontaniczności i ulegania emocjom i impulsom seksualnym. Gdy okazuje się, że każdy z partnerów oczekuje czegoś innego od życia intymnego, współżycie zanika a pojawiają się dodatkowe zaburzenia w sferze seksualności.

- przerost ról
Kiedyś kobieta nie mogła głosować, nie miała własnego majątku, nie mogła decydować o swoich sprawach, nie miała prawa do dysponowania swoją seksualnością, sobą. Była tak uprzedmiotowiona jak teraz niejednokrotnie traktują mężczyznę. Obecnie może to wszystko robić i robi choć nieraz wejście w role przypisane onegdaj mężczyznom zaburzają jej kobiecą strukturę. Samodzielna kobieta nieraz skarży się na swojego partnera, jego niedojrzałość, sama przy tym nie zauważając małej zagubionej dziewczynki jaką ma w środku. Na zewnątrz wyrachowana businesswoman, w domu niedojrzała do roli żony, partnerki i opiekunki domowego ogniska kobieta. Pracując i utrzymując się, sama stała się wybredna wobec życia i potencjalnych partnerów. Bez trudu rezygnuje z tego czego jej się wydaje nie potrzebuje – np. mężczyzny – więc współczesna kobieta często rozstaje się z mężem. Jeśli zaś ma być szczęśliwa potrzebuje partnera, z którym zbuduje dobry związek.
Pułapką współczesnego myślenia jest brak umiejętności dostrzeżenia, że nie można wszystkich ról dzierżyć w jednej kobiecej dłoni. Że kobieta nie sprawdzi się w roli mężczyzny, ojca, głowy rodziny, że kierowanie się wygodą czy trendami – jak bycie singlem – nie współgra z myśleniem o pełni.
Ostatnio pewna kobieta w trakcie rozmowy powiedziała coś fantastycznego, choć tak prozaicznego – powiedziała „musimy traktować mężczyznę jak przyjaciela". Tak wiele kobiet o tym zapomina.
Kobieta zapomina nieraz o tym, ze zawsze także chciała czuć, że mężczyzna ją kocha, troszczy się o nią, że zawsze będzie jej pomocnym. I nie chodzi tu wcale o to by z mężczyzny zrobić kobietę. Kobieta zatraca się w dzisiejszych funkcjach, spragniona zaś uznania jakiego zabrakło jej w życiu wspina się po swojej skale dalej i coraz wyżej, zostawiając za sobą ścieżkę pełną odłamków, ścieżkę pionową, po której nikt za nią nie podąża. W dole zostaje rodzina, dziecko, mężczyzna.
Kobieta z plakietką dysfunkcjonalnego domu nie będzie rozmawiała z mężczyzną. Nie potrafi tego i nie uznaje. On może być ojcem jej dziecka, zapewnić komfort materialny, dać bezpieczeństwo. Jeśli nie staje na wysokości zadania ona w ślad za swoją historią wychowania dewaluuje go. Nie pyta, nie wspiera, nie pomaga. To co robi najczęściej to przejmuje jego funkcje, pełni jego rolę spychając go na margines. Sama unieszczęśliwiając siebie i dzieci pokaże kto jest guru w tym domu.
Będąc posłanką, lekarzem , adwokatem, architektem, pełniąc funkcją predystynowaną mężczyźnie kobieta zapomina, że szczęście to coś innego aniżeli ta funkcja. Kobieta zawsze była i jest szczęśliwa, gdy mężczyzna robi rzeczy, które ją uszczęśliwiają, a mężczyzna jest szczęśliwy gdy widzi, ze mu się to udaje.
Kobieta chcąc łączyć swoje zawodowe funkcje z życiem domowym musi zdawać sobie sprawę z tego, ze organizm kobiecy inaczej reaguje na generowany stres aniżeli organizm mężczyzny. Te reakcje przekładają się nie tylko na jakość życia codziennego ale także na jakość sfery seksualnej. Czasem warto zastanowić się nad hierarchią wartości swego życia, bo może trzeba się zatrzymać i sprawdzić czy nasza doba jest dobrze podzielona, czy każda sfera naszego JA dostaje to co mu należne i potrzebne do pełnego, świadomego funkcjonowania.

Nikt nie rodzi się ani kobietą ani mężczyzną. Stajemy się nimi w drodze rozwoju emocjonalnego i środowiskowego. Przechodzimy przez pewien proces „upłciawiania" i „useksualniania", który to dopasowują kobietę do napisanych ról społecznych. Potem dochodzi edukacja, wychowanie, wyznawanie bądź nie religii oraz dojście do głosu unikalnych cech osobowościowych. Czy to wszystko wystarczy by z dziewczynki wykluła się kobieta? Jednym z dość kluczowych elementów jest sposób definiowania kobiecości przez pryzmat jej związku, jej relacji z mężczyzną, obok mężczyzny, w porównaniu z mężczyzną. Czy to jednak jest trafne do końca? A co z kobietami homoseksualnymi, zakonnicami, bezdzietnymi..? pozostawiam do przemyślenia.

WRÓĆ