Wypalenie zawodowe

W swoim artykule podeprę się bardzo mocno słowami prof. Bogdana de Barbaro, które zostały wygłoszone w trakcie konferencji szkoleniowej odbywającej się min, 7-8 września 2018 w Krakowie.
W tym wykładzie poruszył on temat zespołu wypalenia zawodowego, który pojawia się w środowisku lekarzy czy też personelu medycznego, ja zaś chcę dodać do słów profesora kilka własnych, rozszerzając ten problem na kręgi wielu jednostek osobowych.
ZWZ jako pojęcie pojawiło się w 1970 r. w opracowaniu psychiatry Herberta Freudenbergera. Pojęcie to nie uzyskało miana choroby ale zespołu objawów, dlatego tez nie ma ono jednoznacznie skonstruowanej definicji.

burnout-2165870 1280Profesor de Barbaro bardzo celnie uchwycił i zdefiniował jednostki najczęściej, najmocniej narażone na uwikłanie się w ZWZ, określił on ich mianem „pomagaczy", czyli, że są to osoby bardzo mocno nastawione na pracę z drugim człowiekiem, pracę mająca na celu nauczanie, leczenie, pomaganie – stąd ja chcę wyjąć z tej kategorii szeroko pojęty personel medyczny a pokazać, że dotyczy ten problem nauczycieli, opiekunów, psychologów – ale nie tylko.
To co jest podłożem pojawiających się symptomów to raz: drugi człowiek i jego odbiór naszej pracy, czyli jego wdzięczność lub niewdzięczność, zauważenie nas, naszego wysiłku, zauważenie nas jako człowieka z całą naszą głębokością i szerokością oraz druga strona, czyli nasze widzenie sensu wykonywanej działalności, gdzie ona trafia, czy jest widziana, doceniana, dla kogo, co wnosi itd.
Człowiek pracujący z misją, czyli inaczej z chęcią, celem, zapałem, przekonaniem w jakimś momencie ma poczucie by ta jego wartość została dostrzeżona, bo to zwyczajna potrzeba emocjonalna. Gdy napotyka na brak zauważenia, pierwszym impulsem pojawiającym się nie jest zniechęcenie ale motywacja by zrobić więcej, dać siebie więcej, jest to raczej symptom z kategorii poczucia bycia nie wystarczająco skutecznym aniżeli refleksja nad swoją reakcją.
Myślę, nie zauważymy istotnych różnic w sposobie odreagowywania frustracji pomiędzy lekarzem, psychologiem, nauczycielem a pracownikiem korporacji bo sposoby z reguły mają jeden przebieg – agresję. Jednakże o ile agresja jako rodzaj przemieszczenia nieświadomie odczuwanej niemocy na moc sprawczą może nie wyrządzać realnej krzywdy, o tyle obojętność, niechęć, wycofana empatia – już tak, bo za nią idzie zaniedbanie, a ono może wyrządzić realną krzywdę.
Co chroni człowieka przed wessaniem w tą mroczną pustkę ?
Zaciekawienie – jako przeciwległy stan dla rutyny. Czyli by jak najdłużej udało nam się pozostać na poziomie bycia zaciekawionym, nie wiedzącym wszystkiego i pozwalającym sobie na właśnie bycie w takim stanie. Wykraczanie poza własne ramy; bo jesteśmy przyzwyczajeni do funkcjonowania w schematach, modelach, które dają poczucie bezpieczeństwa ale grożą znudzeniem.
Odwaga – by umieć wytrwale i konsekwentnie dążyć do zmiany. By zadbać o własną sprawczość.
Mądrość – integrowanie pracy z życiem osobistym, refleksja nad tym jak żyjemy, co jest źródłem dobrej energii, co nam daje siłę a co ją ujmuje, czy to co robimy jest zgodne z naszymi podstawowymi wartościami ?
Pułapką a nie rozwiązaniem sytuacji jest więcej pracy, cięższa praca. To rozwiązanie generuje lekceważenie własnych potrzeb, zaprzeczenie własnym problemom, wycofanie się z relacji – społecznych i rodzinnych, poczucie pustki wewnętrznej, gdzieś tam może się pojawić depresja, uzależnienie od leków i nie tylko, problemy na płaszczyźnie seksualnej, sprawy ważne schodzą na drugi plan, zatraca się własny autoportret.
Praca nie musi być jedynym, głównym zajęciem w naszym życiu. Należy być w kontakcie z własnymi uczuciami, by mieć coś poza pracą i życiem rodzinnym, coś co sprawia radość, podsyca ciekawość życia.

WRÓĆ