Nie wiem, czy chcę być w związku

Związek to pożegnanie z dzieciństwem, to bardzo często w niedojrzałej formie ograniczenie swobody, to wyobrażenie zagarniania mojej przestrzeni. Związek to poświęcenie siebie dla kogoś, swojego czasu, uwagi, to umiejętność zmiany konsoli na podgrzanie jej kolacji, kawy z koleżanką na wyprasowanie prania, bo już nie ma mamy, która to robi.

Czy tego chcą młodzi? Chcą i nie chcą.

Swoboda kulturowa i zmiany międzypokoleniowe wpłynęły na to, ze dziś niczego nie trzeba, że jak się ma na coś ochotę, to się po to sięga a jak nie to nie. Coraz trudniej o separację odlovers-2953755 1920 rodziców i odwagę do rzeczywistej samodzielności.

Dorosłość to nie tylko zarabianie pieniędzy, to umiejętność i odwaga właśnie do dokonywania samodzielnych wyborów spośród wielu możliwości jakie obecnie daje życie a także i przede wszystkim, ponoszenie odpowiedzialności za te decyzje.

Dorosłość to min. Proces separacji od rodziców. To takie symboliczne ich porzucenie. Wielka trudność, bo za drzwiami domu rodzinnego czyhają zagrożenia, które do tej pory są katalizowane przez rodziców: rachunki i inne zobowiązania do regularnego opłacania, a do tego potrzebna jest stała praca, do niej zaś motywacja, determinacja, obowiązkowość i odpowiedzialność. Życie jest zmienne. Fakt, ze dziś coś posiadamy nie oznacza, że jutro lub za miesiąc ten stan będzie trwał dalej.

Dorosłość to nieustanna gotowość na zderzenia ze zmianami, umiejętność ich akceptowania, okiełzania, poradzenia sobie z nimi i w nich.

Młodzi dorośli mają problem z tym by zaakceptować min to, ze w świecie dorosłych zwraca się zaciągnięte pożyczki..

Jeżeli związek to idealny.

Młody mężczyzna szuka kobiety zgodnej ze wzorcem w jego wyobraźni. Efekty mogą być dwa: albo wpada w sidła kobiety nimfy, która wyssie go a potem pociągnie go na dno, wcześniej wzbijając go na wyżyny rozkoszy, albo zderza się z realną kobietą, przy której ostatecznie też zginie, bo nie jest w stanie sprostać jej życiowym oczekiwaniom, czyli np. stworzyć z nią związku na dorosłych zasadach.

Młodzi mężczyźni boją się kobiet. Szukają dziewczyn. Z kobietami nie bardzo wiedzą jak obcować, o czym rozmawiać. Dzieje się tak min dlatego, że nie bardzo wiedzą kim są i czego chcą w życiu, jak chcą być traktowani przez innych.

Ślepą uliczką jest tzw. „strefa przyjaciela”. Niby bezpieczny zaułek acz zdarza się, że wypełniony kłamstwem a w konsekwencji cierpieniem.

Młoda kobieta też szuka supermena, pięknego, wymuskanego ale też męskiego. Gdy tylko udaje jej się napotkać namiastkę swych fantazji osacza takiego mężczyznę i projektuje na niego wszystkie swoje fantazje i pragnienia. Zderzenie z rozczarowaniem jest bolesne. On nie chce zobowiązań i problemów jej ani w głowie pranie jego skarpetek, a kto ma sprzątać łazienkę..?

Mężczyzna w życiu kobiety jest pożądany ale nie niezbędny.

Realny mężczyzna tak samo jak realna kobieta są nie do przyjęcia.

Po co więc związek jeśli jest ogólnospołeczne przyzwolenie na to by korzystać z tego co daje związek, ale tylko z tego czego się chce, bez zobowiązań..?

Pytanie jednak co się wtedy tworzy? Czy coś w ogóle się tworzy, czy coś powstaje? Czy jest to tylko taka wydmuszka z pustką w środku..? czy można wtedy rzeczywiście liczyć na tego drugiego człowieka? Czy on zrozumie? Ukoi w bólu? Wesprze? Czy bliskość to przygodny seks czy radość czerpana ze znajomości drugiej strony, z przyjaźni…?

WRÓĆ